Islam w liczbach.
– czyli kilka ważnych słów z cyklu: „spokojnie o wojnie”.
Wojnie wyniszczającej i innej niż wszystkie dotychczas nam znane z historii, wojnie, która właśnie nadchodzi i której początek sami przyspieszamy…
1% ludności USA odpowiada za 90% śmierci i poważnych okaleczeń, do jakich doszło w wyniku zamachów w ostatnim ćwierćwieczu. To bezsporny fakt.
Liczby są nieubłagane:
W samym tylko USA było 35 zamachów w imię Allaha (od 1990 roku), w których zginęło 3327 ludzi a 9486 zostało poważnie rannych i okaleczonych.
99% pozostałych obywateli to 276 ofiar śmiertelnych i 928 rannych.
Interpretacja jest prosta w wyliczeniu i niewiarygodnie groźna w wymowie:
Tysiąc razy więcej — tyle w przybliżeniu wynosi różnica w skali ofiar liczonych na mieszkańca… Co to za ludność? Co ich wyróżnia? Jak zdefiniować i rozpoznać wroga? Są to wyznawcy islamu, systemu politycznego mającego cechy religii opartego o agresywne doktryny nakazujące podbicie świata, wprowadzenie szariatu i zabicie niewiernych.
Obecnie, u bram Polski, cały zachód europy jest zdominowany przez lewicowych importerów tego zagrożenia. Efekt? Mieszka tam już około 7% (!) muzułmanów…
Skutki ich działań są wyciszane przez ośrodki propagandy lewicowych rządów, to, czego nie da się wyciszyć i co do nas dociera, jest przerażające, ale to tylko miniaturowy fragment zamętu, jaki ogarnia kraje Europy. Liczba spalonych rocznie samochodów w samym tylko Paryżu przekracza łączną liczbę tych kiedykolwiek spalonych w Polsce, liczba gwałtów, zabójstw i innych kryminalnych aktów, jakich dopuszczają się najeźdźcy, szybuje w statystykach do niespotykanych rekordów, ale o tym w mediach cicho.
Na razie nie ma jeszcze takich baz szkoleniowych i wojskowych, jakie islamiści mają w krajach, które już zdominowali i to może „ratuje” nieco sytuacje. Niestety, ich zaplecze logistyczne, finansowe i ludzkie stale rośnie a miękkość systemów opartych na demokracji, pozwala islamistom na wymuszanie coraz liczniejszych praw, przywilejów i pomocy socjalnych. Realia, w których konfrontuje się wysublimowany, precyzyjny mechanizm szwajcarskiego zegarka z twardą prostotą ciężkiego młotka, pozwalają przewidywać wynik tej konfrontacji. Każdy meczet jest jak ambasada wrogiego, prowadzącego przeciw nam brutalną wojnę kraju. Tyle wstępnie o zagrożeniu, które narasta i zbliża się do nas. Trzeba je właściwie rozpoznać i mieć świadomość, że każda z wojen wyglądała inaczej od poprzednich i przebiegała też wg innych reguł. Dlatego należy się spodziewać niespodziewanego, przewidywać zagrożenie i obserwować je tam, gdzie wystąpiło, to pierwszy krok do wykonania, drugim jest przemyślane zapobieganie, trzecim obrona przed tym, czemu się nie zapobiegło. Bez świadomości powyższego, możemy mieć pewność, że uderzenie, jakie nas spotka, będzie zaskakujące i skuteczne. Sprawdza się tylko jedna maksyma:
„Chcesz pokoju? – szykuj się i bądź gotów do wojny”
Proszę sobie zdać z tego sprawę, że kiedyś zakuwano w zbroje i konie i ludzi… nikt tego w pierwszej wojnie światowej nie powtórzył… Krzyżacy nie mieli pojęcia o gazie musztardowym, więc go nie zastosowali, co jednak nie wykluczyło zastosowania go przez następców… Każda wojna jest planowana, tak by czymś zaskoczyć: momentem ataku, rodzajem uzbrojenia, siłą czy też całkiem nowatorskim podejściem, które czyni środki obrony bezużytecznymi w mniejszym czy większym stopniu… i najlepszy nawet wywiad i dezinformacja nie gwarantują, że agresor nie uczyni nieprzewidywalnym swojego postępowania. Rzesza ekstremistów islamskich, z jaką mamy do czynienia na świecie, rośnie i już osiąga niebagatelną liczbę ponad 450 tysięcy, gotowych na śmierć, wyszkolonych i uzbrojonych, bezwzględnych zabójców. To wydaje się oczywiście relatywnie mało, ale biorąc do porównania stan liczebny armii wielu państw, w tym Polski, zaczyna już robić wrażenie. Oparcie w setkach milionów radykałów rozsianych po całym świecie to także niebagatelna okoliczność. Reszta, tak zwanych umiarkowanych muzułmanów jest niestety, mimo swojego umiarkowania „wylęgarnią” rzeszy kolejnych radykałów i ekstremistów co potwierdzają życiorysy najokrutniejszych zabójców. Co zatem zrobić? Przede wszystkim: mieć pełną świadomość powyższego. Dokonywać wyborów (także politycznych) gwarantujących oddalenie zagrożenia oraz przygotowanie się na jego ewentualne skutki. Bezpieczeństwo, jakiego mamy, poczucie jest coraz bardziej iluzoryczne. Wybieranie do władz, przedstawicieli ugrupowań neutralnych do tego tematu, lub wręcz namawiających na sprowadzenie zagrożenia na nasz wspólny dom Polskę, jest wielce nieodpowiedzialne. Żadna obietnica socjalna nie będzie miała znaczenia, gdy przyjdzie nam walczyć o naszą wolność, religijne przekonania czy tradycje. Jeżeli tego nie zrozumiemy jako społeczeństwo, to możemy już, zamiast kupować sobie broń zacząć kupować swoim kobietom burki. Zatem albo zamkniemy teraz granice przed najazdem i rozwiążemy bractwa islamskie, albo już zacznijmy przerabiać katedry na meczety. Zachęcam do obejrzenia materiału wideo przygotowanego na podstawie statystyk i badań.